To przykre, lecz do końca lat 90. w Polsce w ogóle nie dbano o bezpieczeństwo dzieci. Powszechne były przypadki przewożenia ich bez fotelików czy choćby podstawki, która zabezpieczyłaby je przed wysunięciem się spod pasów bezpieczeństwa lub uduszeniem pasami. Foteliki stały się u nas obowiązkowym wyposażeniem dopiero w 1999 roku. I nic dziwnego, skoro do 1983 roku w ogóle nie wymagano u nas zapinania pasów. Dziś każdy świadomy rodzic korzysta z tych rozwiązań. Tymczasem na świecie już w 1997 roku rozpoczęto opracowywanie wirtualnych manekinów, by pomóc w ochronie najmłodszych. W prace nad nimi zaangażował się japoński koncern Toyota.
Toyota stworzyła trzy pary wirtualnych manekinów THUMS do testów, które służą do przewidywania obrażeń u dzieci podczas wypadku. Manekiny reprezentują dzieci w wieku 3, 6 i 10 lat – zarówno pasażerów, jak i pieszych. Modele są częścią programu Total Human Model for Safety, który umożliwia przeprowadzanie komputerowych symulacji obrażeń. Wirtualne modelowanie zachowania ciała człowieka w czasie wypadku przynosi znacznie bardziej dokładne i adekwatne dane niż testy zderzeniowe, wykorzystujące rzeczywiste manekiny.
Japoński koncern rozpoczął prace nad wirtualnymi manekinami THUMS w 1997 roku. Od 2000 roku są one wykorzystywane przez dziesiątki firm. Kolejne generacje uzupełniano o matematyczne modele organów wewnętrznych, kości, twarzy i mózgu – a nawet mięśni, pozwalając symulować przemieszczanie się ciała w sytuacji, gdy są napięte lub rozluźnione. Program THUMS pozwolił nie tylko radykalnie poprawić bezpieczeństwo zderzeniowe samochodów, ale też opracować lepsze fotele i skuteczniejsze pasy. Korzystają z niego również producenci części pozornie niemających wiele wspólnego z bezpieczeństwem pasażerów.
Od 2017 roku Toyota wykorzystuje THUMS nie tylko do badań nad samochodami drogowymi, ale także do analizy możliwych obrażeń w wypadkach na torze czy trasie rajdu. W odpowiedzi na prośbę FIA i NASCAR, wykorzystuje tę technologię m.in. do analiz przeciążeń i sił działających podczas kolizji na kręgosłup i organy wewnętrzne kierowcy wyścigowego.
Im łatwiej zamontować, tym mniejsze ryzyko błędu
Toyota zajmuje wśród producentów aut pierwsze miejsce pod względem liczby modeli, które uzyskały najwyższą ocenę amerykańskiego Instytutu Bezpieczeństwa Drogowego IIHS. Od niedawna listę wyróżnień uzupełniła najwyższa ocena za łatwość stosowania fotelików dla dzieci.
W 2015 roku IIHS wprowadził program oceny łatwości użycia zabezpieczeń dla dzieci o nazwie LATCH (Lower Anchors and Tethers for Children), mający zachęcić producentów aut do ich ulepszania. Im prostsza metoda poprawnego mocowania fotelika, tym mniejsze prawdopodobieństwo popełnienia błędu, który w razie wypadku mógłby zmniejszyć skuteczność zabezpieczeń.
Ponieważ ogłoszenie programu LATCH zbiegło się w czasie z nadchodzącą premierą czwartej generacji Toyoty Prius, projektanci postanowili zmodyfikować siedzenia, nie zmieniając sprawdzonych i już certyfikowanych mocowań dla fotelików. Trzeba było znaleźć sposób, by dolne zaczepy były tak łatwe do wykorzystania, jak w innych modelach, które uzyskały wysoką ocenę, np. w Lexusie RX.
Ustalono, że z zaczepów korzysta się łatwo, jeżeli otwór, w którym się znajdują, jest wystarczająco duży. W ten sposób powstała wykorzystana w Priusie koncepcja otwartego dostępu, dzięki której flagowa hybryda Toyoty zyskała najwyższą ocenę IIHS Good+ za łatwość korzystania z zabezpieczeń dla dzieci.
Wybór odpowiedniego fotelika
Nie jest to łatwe zadanie. Na co powinniśmy zwrócić szczególną uwagę? Podstawą jest oczywiście jego odpowiednie dopasowanie do wagi, wzrostu i wieku dziecka. W przeciwnym razie nie spełni on swojego zadania i przed niczym go nie ochroni – a wybór fotelików jest ogromny.
Najważniejsze są: waga, wzrost i wiek. Foteliki podzielono na pięć grup wagowych. Pierwsze dwie z nich są dla niemowląt i montuje się je tyłem do kierunku jazdy. Kolejne - dla starszych dzieci, montowane przodem do kierunku jazdy: 1. Grupa 0 - dla niemowląt o wadze poniżej 10 kg, 2. Grupa 0+ - dla niemowląt o wadze poniżej 13 kg, 3. Grupa I - dla niemowląt o wadze od 9 do 18 kg, 4. Grupa II - dla dzieci o wadze od 15 do 25 kg, 5. Grupa III - dla dzieci o wadze od 22 do 36 kg. Są także foteliki, dostosowane do znacznie większych przedziałów wagowych: 0-10, 0-13, 0-18, 0-25, 9-18, 9-25, 9-36, 15-25, 15-36 oraz 22-36 kg. Dlatego, by wybrać odpowiedni, musimy dokładnie znać wagę dziecka i jego wzrost.
Bezpieczny fotelik. Co to znaczy?
Drogi od niemowlęcia do dużego dziecka nie da się pokonać w jednym foteliku. Niezbędne minimum to dwa, a jeszcze lepiej – trzy. Pierwszy powinien mieć wkładkę redukcyjną, która ochroni dziecko w pierwszych miesiącach. Dla dziecka, które już siedzi, również warto wybrać dopasowany fotelik, bez regulacji. Trzeci może być uniwersalny i mieć regulację, by rosnąć razem z nim.
Bezpieczny fotelik to taki, który jest dopasowany nie tylko do dziecka, ale i samochodu. Dlatego tak istotna jest, wspomniana wyżej, zgodność auta z wymaganiami programu LATCH. Dopiero wówczas możemy mieć pewność, że fotelik będzie idealnie pasować do naszego samochodu. Nawet najlepszy model nie spełni swojej roli, jeżeli nie da się go prawidłowo zamocować w naszym aucie.
Stopień ochrony, jaką zapewnia sam fotelik, jest weryfikowany podczas crashtestów. Dlatego przed zakupem koniecznie sprawdźmy ich wyniki – i dla pewności koniecznie przymierzmy fotelik do naszego auta, nim dziecko zacznie w nim podróżować.
Solidne mocowanie
Od 2006 roku powszechnie stosowany we wszystkich samochodach jest system ISOFIX. To stabilizujące fotelik zatrzaski, zapewniające sztywne mocowanie do auta. Najlepszym, uzupełniającym je zabezpieczeniem – którego mocowanie znajdziemy m. in. w niektórych modelach Toyoty i Lexusa – jest Top Tether. To dodatkowy, kotwiczony za oparciem tylnej kanapy pas, jeszcze mocniej przytrzymujący fotelik na swoim miejscu.
Pamiętajmy również, że fotelika nie uda nam się nigdy aż tak solidnie przymocować na przednim fotelu pasażera. Ponadto koniecznie zwróćmy uwagę na to, czy w ogóle możemy to zrobić, bo jest to dopuszczalne jedynie w modelach samochodów wyposażonych w wyłącznik poduszki powietrznej pasażera.
Z powodu braku możliwości solidnego zamocowania za pomocą jakiegokolwiek znanego na świecie systemu, absolutnie nie powinniśmy stosować samochodowych podstawek dla dzieci. Jeżeli dojdzie do kolizji, prawdopodobnie wysuną się spod dziecka. W efekcie przed niczym go nie ochronią.