Toyota Prius i wyścigi? Bzdura! To wspaniałe auto do jazdy po mieście, a w swym najnowszym, 4. wcieleniu także w spokojną, średnio szybką trasę. Ale na wyścig? A jednak!
Prius bierze udział w wyścigach już od stycznia 2016 – ale tylko w japońskiej serii GT, a i wówczas nie mamy do czynienia z niczym, co by choć marginalnie przypominało normalnego Priusa. Prius GT300, który startuje z sukcesami w Japonii, to hybryda hybrydy z superhybrydą, auto na pograniczu Toyot z 24-godzinnego LeMans. Ma zespół hybrydowy z Lexusa LS, z silnikiem V8, ale i tak „podkręcony”, i osiągi niemalże rakiety Tomahawk. Ale ten artykuł jest o zupełnie innym Priusie. Priusie G – a dokładnie: to Prius 1G.
Tą jedynką jeszcze nikt się oficjalnie nie chwali, o czym za chwilę. Na początek najkrótsze wprowadzenie. Samochód, który widać na zdjęciach, powstał w USA, gdzie Toyota uległa namowom firmy marketingowo-reklamowej Beyond Marketing i zgodziła się na stworzenie wyczynowej wersji SERYJNEGO Priusa. Do roboty zabrał się Gordon Ting, by już po trzech miesiącach zaprezentować auto, które wbiło w stupor wielu znawców.
Wypatroszono kompletnie wnętrze, by uzyskać nie tylko kabinę dla wyczynowego auta wyścigowego, ale i jak największe oszczędności masy. Teraz jest tu tylko klatka Evasive Motorsport oraz podłoga i konsola wykonane (wypieczone?) na zamówienie i na miarę z karbonu, do tego fotel i 6-punktowe pasy Sparco oraz trójramienna kierownica z rychłozwalniaczem, również Sparco. Do tego ultralekki zespół informacyjny z wyświetlaczem – i tyle. No, oczywiście, niemal fabryczny system włączania trybów jazdy…
Wciąż mamy do czynienia z seryjnym Priusem – ma więc swój zespól hybrydowy, który w 4. generacji tej Toyoty rozwija moc 122 KM. Ma seryjne (no, niemalże…) zawieszenie. Ma normalny system sterowania. Ma zwykłe, nieprzerobione nadwozie, które tylko zostało „dopieszczone” aerodynamicznie przez cztery spośród czołowych firm zajmujących się tworzeniem nadwoziami wyścigowych, Kuhl Racing (body kit), Evasive Motorsports (poszerzenia błotników), Craft Square (wyścigowe lusterka) i Volks (płaska podłoga pod autem ze zintegrowanymi dyfuzorami). „Niemalże” niezmienione zawieszenie opiera się na ogromnie udanym szkielecie fabrycznym, a także zupełnie „cywilnych” wahaczach (przypomnijmy, że 4. Prius jeździ na podwójnych wahaczach poprzecznych z tyłu) – tyle że dopełnionych kolumnami resorującymi upside-down marki Tein, Street Flex z Active EDFC Unit dla maksymalizacji kontroli prowadzenia koła. Na ultralekkich felgach zamontowano opony wyczynowe Toyo ProxesR888, które nie mają w ogóle homologacji drogowej i nadają się wyłącznie na tor wyścigowy.
Dodajmy, że zupełnie suchy tor wyścigowy…
Taki, jak w Willow Springs w Kaliforni, gdzie przeprowadzono pierwsze, jeszcze nieoficjalne próby i gdzie uzyskano imponujące wyniki trzymania drogi: na pomiarowej płycie poślizgowej Prius G „wykręcił” przyspieszenie boczne na poziomie 0,99 g – co zachwyciło, ale i nieco rozczarowało, bo nie da się mówić z czystym sumieniem o 1g, skoro go nie było. Ale zespół twórców Priusa G twierdzi, że to już kwestia niewielkiego tuningu.
I co? Da się? Da! Tyle że to będzie wyścigówka tylko na tory tak kręte, jak gokartowe GT, bo na prostej 122 KM nawet przy masie własnej oscylującej wokół 900 kg to wyraźnie za mało.