To doprawdy zadziwiające, że w czasach, gdy siatka wygodnych dróg, tak w Polsce jak i na świecie, jest tak zagęszczona jak nigdy przedtem, popularność zdobywają samochody, których jedynym przeznaczeniem jest wywieźć właściciela jak najdalej od tych właśnie autostrad. Na całym świecie działają firmy, które oferują amatorom ekstremalnych przygód specjalnie przygotowane pojazdy terenowe. Dobrym przykładem są terenowe Toyoty modyfikowane przez Arctic Trucks czy zaskakujące rosyjskie pojazdy o groźnie brzmiących nazwach.

 

Jak by tego było mało, wszak historia cywilnych terenówek ma się od lat bardzo dobrze, obecnie proponowane pojazdy coraz częściej sprawiają wrażenie gotowych na wszystko. Dobór ogumienia, wyposażenia, a nawet stylizacja tych pojazdów mają nas przekonać, że wyjdziemy cało z każdej terenowej sytuacji.

Nie ma co ukrywać, że jest w tym bardzo wiele prawdy. Technika napędów i zawieszeń pojazdów terenowych zaszła przez lata bardzo daleko. Tam, gdzie wcześniej zawodziły nie tyle rozwiązania, co jakość i materiały, dzisiaj nie ma miejsca na pomyłki ani przypadki. Aspiracje off-roadowe nabywcy traktowane są bardzo serio.

Terenowe Toyoty z logo Arctic Trucks

Arctic Trucks to ta ekipa, której Toyotami prezenterzy Top Gear wjeżdżali po stromych zboczach czynnych islandzkich wulkanów, praktycznie do krawędzi krateru. Z pojazdów do specjalistycznych zadań zdemontowano część wyposażenia, które normalnym użytkownikom nie ma szans się przydać. Pozostawiono jednak te, które czynią te modele Toyoty niezastąpionymi towarzyszami wypraw po bezdrożach.

Arctic Trucks przygotowało pakiety techniczne i stylistyczne dla kilku modeli Toyoty, w tym dla Land Cruisera 200 (V8), Land Cruisera 150 i Hiluxa. Do wszystkich tych samochodów zamówić można modyfikacje zawieszenia, lift nadwozia i poszerzenia błotników, aby pomieściły większe koła AT wysokości 35 cali. Całość uzupełniają nowe felgi, chlapacze z dumnym znakiem „Arctic Trucks”, dodatkowe stopnie ułatwiające zajmowanie miejsc w tych samochodach oraz takie dodatki jak specjalistyczne klucze do kół czy kalibratory prędkościomierza i dodatkowe homologacje drogowe. Takie przygotowanie jednej Toyoty trwa średnio dziesięć dni, a koszt modyfikacji, w zależności od modelu, oscyluje wokół 50 tysięcy złotych.

Biorąc pod uwagę użyteczność oraz koszt zakupu specjalistycznych pojazdów służących do zapuszczania się w dzikość przyrody, przyznać trzeba, że propozycja Arctic Trucks wypada co najmniej korzystnie. Cóż, w przyrodzie gotówka nie będzie nam potrzebna. W strumieniu złapiemy rybę, stamtąd też weźmiemy wodę, a do ogrzania wystarczy nam trochę drzewa z lasu. Pamiętać jednak trzeba, że każdy wyjazd kiedyś się kończy i warto mieć samochód, który posłuży nam także w codziennym życiu. O opisanych poniżej rosyjskich pomysłach na bezdroża Syberii nie da się tego powiedzieć, choć mają one swoim zamożnym nabywcom wiele do zaoferowania.

Niezmordowany Sherp

Pojazdem, który w ostatnich miesiącach zdobył serca amatorów kąpieli błotnych, jest rosyjski Sherp. Mini samochodzik na maxi kołach, napędzany niewielkim, ale dzielnym silniczkiem, stanowi kwintesencję nowoczesnego pojazdu rekreacyjnego. Bardziej zabudowany niż quad i znacznie bardziej uniwersalny, Sherp porusza się praktycznie w każdych warunkach terenowych i jest w stanie skutecznie pływać z prędkością do 6 km/h.

Kluczowym elementem konstrukcji są wielkie koła ze zintegrowanym systemem regulacji ciśnienia. Każdy z tych balonów ma pojemność 800 litrów, co sprawia, że wyporność pojazdu wynosi aż 3200 kg. Wykonane z aluminium nadwozie Sherpa, przy długości całkowitej raptem 3400 mm i masie własnej 1300 kg, oferuje ładowność rzędu jednej tony i miejsce do spania dla czterech osób.

Do napędu pojazdu użyto półtoralitrowego diesla marki Kubota i mocy niespełna 45 KM. Silnik zużywa maksymalnie do trzech litrów oleju napędowego na godzinę pracy. W połączeniu z podstawowym zbiornikiem paliwa o pojemności 56 litrów oraz możliwością zamontowania czterech dodatkowych, umieszczonych w kołach pojazdu zbiorników o pojemności 58 litrów, zapewnia to praktycznie nieograniczoną mobilność, tak pożądaną w trudnych terenowo rejonach. Jak bardzo Sherp jest tzw. gorącym towarem, niech świadczy gwałtownie rosnąca sprzedaż pojazdu na świecie ze szczególnym udziałem USA i Kanady, a to wszystko przy cenie wynoszącej 100 000 dolarów.

Pomysłowy Shatun

Gdyby Sherp okazał się dla kogoś za mały, Rosjanie proponują coś o numer większego, ale łudząco podobnego. Zanim jednak o motoryzacji, przenieśmy się na chwilę na Syberię. Zdarza się bowiem, że mieszkające tam niedźwiedzie nie zapadają w zimowy sen lub też zostają z niego przebudzone. Taki rozbudzony niedźwiedź ma w języku rosyjskim osobne określenie i próżno szukać na świecie jego odpowiednika. Taki niedźwiedź to właśnie shatun. Trzeba by się trochę pogłowić, żeby zrozumieć związek pomiędzy niespokojnym zwierzęciem a pojazdem mechanicznym. Pierwsze, co przychodzi na myśl, to że oba spotkać można w dowolnie oddalonym od cywilizacji miejscu, nawet w środku mroźnej zimy.

Mechaniczny Shatun mierzy 4 metry i waży 1600 kg, więc faktycznie pojazd jest jakby o numer większy od Sherpa. Jak by tego było mało, ma on identycznie jak Szerp – ale również BMW Isetta – rozwiązany dostęp do wnętrza przez drzwiczki umieszczone na przedzie kabiny. Nawet kształt i proporcje obu pojazdów są bardzo zbliżone. Shatuna wyróżnia natomiast to, że przeszło dwutonowy (a więc o prawie połowę od Sherpa cięższy) pojazd został podzielony na dwie części skręcane względem siebie za pomocą hydrauliki i zawiasu. Ta zasadnicza, poza wielkością, różnica dzieli oba pojazdy nie tylko pod względem konstrukcyjnym, ale też praktycznym. O ile bowiem Sherp skręca w oparciu o pracę przekładni różnicowej (trochę jak czołg), to zwrotność Shatuna wymaga już niestety manewrów do przodu i w tył, a to z kolei sprzyja np. zakopaniu w mokrym podłożu. Można oczywiście uznać, że cięższy Shatun z przeszkodami radzi sobie inaczej. Te większe i cięższe, jak np. drzewa, zwyczajnie przewraca, a po leżących pniach sprawnie przejeżdża. Jest w tym dużo prawdy, ale nie ma co mówić, zwinniejszy w terenie jest jednak Sherp. Z tego też względu, że do jego napędu użyto tego samego silnika Kubota co w Shatunie.

W przypadku Shatuna otwarta pozostaje kwestia wytrzymałości środkowego łączenia oraz wykorzystania wnętrza. Co prawda, dzielone kabiny były już wcześniej spotykane w motoryzacji (tak zbudowany jest np. legendarny szwedzki Hagglunds) ale w warunkach, do jakich te pojazdy zbudowano, wydaje się, że kluczem powinna być prostota konstrukcji. Jeśli chodzi o wykorzystanie kabiny, w Sherpie, gdzie nadwozie stanowi jednolitą całość, jest ono lepsze, przestrzeni w kabinie jest po prostu więcej. W podzielonym na połowy Shatunie mamy do dyspozycji osobno część roboczą i osobno ładunkowo-sypialną.

Luksusowy Shaman

Możliwości terenowe to jedno, a stylowe pokazanie się z kolegami na leśnej polanie w samym sercu Syberii to zupełnie co innego. W tym zadaniu najlepiej sprawdzi się Shaman. Jak widać, rosyjscy producenci upodobali sobie nazwy na „Sz”. Shaman przebija obie wcześniejsze propozycje pod każdym względem. W tym: masy (dwie i pół tony), ilości kół (osiem zamiast czterech), długości nadwozia (6300 mm), mocy silnika (140 koni, po zwykłej drodze pojazd może poruszać się z prędkością maksymalnie 80 km/h) i miejsc na pokładzie (do ośmiu). Shaman miażdży też konkurencję swoim emploi. To luksusowy krążownik błotny, który za nic ma siermiężną użytkowość konkurentów.

Pomimo ewidentnych różnic, rosyjskie wszędołazy mają też pewne cechy wspólne. Do ich konstrukcji wykorzystuje się aluminium, stąd masy poszczególnych pojazdów utrzymują się w rozsądnych granicach. Wszystkie wykorzystują systemy zmiany ciśnienia kół. Wydaje się, że mamy do czynienia z wielkimi pojazdami (i w przypadku Shamana coś faktycznie jest na rzeczy), ale to wrażenie w dużej mierze jest pochodną ogromnych opon. Koło Shamana ma wysokość metr dwadzieścia, więc łatwo sobie wyobrazić wielkość tych pojazdów.

Shaman jako jedyny z trzech prezentowanych pojazdów oparty jest na ramie, która chroni rozbudowany system napędowy 8x8. W ramie zamontowano pompy odsysające z niej wodę, a do sprawnego pływania można tutaj zamontować dodatkowo śrubę i wtedy ten niemały pojazd może płynąć z prędkością około 7 km/h.

Kabina Shamana to istne centrum dowodzenia. Fotel kierowcy umieszczono centralnie, ma w zasięgu ręki wszystkie elementy sterowania pojazdem, przy czym producent utrzymuje, że pojazd ten prowadzić może praktycznie każdy. Jest to jednak sprawa dyskusyjna.

Wnętrze można skonfigurować na dwa podstawowe sposoby – z niezależnymi fotelami dla ośmiu pasażerów lub z ławkami, które łatwo przekształcić w miejsca do spania dla czterech osób. W Shamanie nie brakuje też schowków (w tym zamykanego do przewozu broni) ani przestrzeni ładunkowej.

Rosyjskie pojazdy to oczywiście bardzo interesujące i skuteczne narzędzia do zdobywania Syberii. Świetnie poruszają się w grząskim terenie, pływają, a niektóre sprawdzą się także w roli auta rekreacyjnego na weekend. Trudno jednak wyobrazić sobie wypad Sherpem do spożywczego czy parkowanie Shamanem w centrum jakiegokolwiek miasta. Zatem nie są to pojazdy wszechstronnego zastosowania.