Po 4 dniach i tysiącu mil kierowcy startujący w Mille Miglia dotarli do Brescii! Najpiękniejszy rajd na świecie dobiegł końca.
Prawie pół tysiąca zabytkowych aut wyścigowych, co najmniej drugie tyle samochodów technicznych, dziesiątki aut mediów i kibiców przemierzyły północne Włochy od Brescii do Rzymu i z powrotem. To ogromna operacja logistyczna - zamknięte ulice, zablokowane centra miast i miasteczek, korki. Nie do wiary jest fakt, że większości ludzi we Włoszech to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Są zachwyceni, bo mogą doświadczyć czegoś niesamowitego. Od razu widać, że Włosi kochają ryk motorów i zapach benzyny tak samo jak pizzę na cienkim cieście, mocne espresso i dobre wino.
Antoni Niemczynowicz ze SportStandard.pl, który był na całym rajdzie jest zachwycony. Mille Miglia to coś więcej niż impreza dla samochodów klasycznych. To wspaniała przygoda i absolutnie niesamowite doświadczenie. Mówię to z perspektywy kibica - doświadczenia z poziomu kierowcy muszą być nie do opisania! Jeśli kochacie motoryzację to z całego serca polecam Wam odwiedzić Włochy i zobaczyć Mille Miglia na żywo. Jeśli nawet nie cały rajd, to chociaż jeden punkt, mały fragment, cokolwiek, co pozwoli Wam poczuć tę genialną atmosferę. Uwierzcie, nie będziecie żałować.
W Mille Miglia wystartowały trzy załogi z Polski. Tadeusz Kozioł i Monika Sikora na Mercedesie 300 SL z 1954 r. byli członkami oficjalnego zespołu Mercedes-Benz i zajęli 183 miejsce. Zespół Perlage wystawił dwa samochody: Aston Martin 15/98 Short Chassis z 1937 r. (Stoch/Balicki), którzy ukończyli na 198 miejscu oraz Aston Martin DB 2/4 z 1955 r. (Weka/Weka), którzy zakończyli Mille Miglia na miejscu 258.
Atmosfera, jaka panowała w Brescii ostatniego dnia to mieszanka euforii, fascynacji, pasji i świętowania. Wszystkie kawiarnie, restauracje oraz kafejki wypełnione były ludźmi. Przy niektórych lokalach stały auta, które dopiero co zakończyły rywalizację. Pośród tłumów zobaczyć można było kierowców świętujących sukces, jakim niewątpliwie jest osiągnięcie mety. Mille Miglia to niezwykle wymagająca impreza zarówno dla ludzi, jaki i dla sprzętu. Tu zwycięzcą jest każdy, komu uda się dotrzeć na metę.