Toyota od 1985 roku włączyła się do walki o zwycięstwo w jednym z najbardziej prestiżowych wyścigów świata - 24h Le Mans. 15 stycznia otworzy się kolejny rozdział rywalizacji w wyścigach długodystansowych. Jak wyglądała droga Toyoty do hipersamochodu?
W trzeci piątek 2021 roku nowy prototyp Toyoty zostanie oficjalnie zaprezentowany, ale już wiemy, że hybrydowa jednostka napędowa będzie generować 680 KM, moc będzie przenoszona na wszystkie koła, a masa ma wynosić 1030 kg. Jego nazwa i więcej detali trzymane jest w ścisłej tajemnicy. Pewne jest jedno: auto zastąpi zasłużony model TS050 Hybrid i napisze kolejne karty w historii wyścigowej koncernu Toyota.
W pogoni za podium
Japońska marka na podbój Le Mans oraz światowych wyścigów długodystansowych ruszyła w latach 80. poprzedniego stulecia. I początki nie były usłane różami - konkurencja miała większe doświadczenie, a pracy nie ułatwiały zmiany przepisów technicznych. W 1985 roku do walki wystawiono prototyp TOM’s 85C, a auto dojechało na 12. pozycji. Rok 1986 to kolejna próba - tym razem do boju wystawiono modele Dome 86C, ale oba auta nie ukończyły rywalizacji z powodu awarii. Kolejny rok i kolejne problemy - w 1987 żadna Toyota 87C nie dojechała do mety. Potem było już lepiej. Drobny przełom nastąpił w 1988 roku - 12. i 15. miejsce w kategorii C1 przypadło Toyocie 88C. A rok 1990 to największy do tamtej pory sukces - szóste miejsce modelu 90C-V.
Gdy w 1991 roku FIA zmieniła przepisy i otworzyła drogę dla zaawansowanych prototypów z 3,5-litrowymi silnikami V10, czyli jednostkami napędowymi w stylu Formuły 1, projektanci Toyoty podjęli wyzwanie. Powstał model TS010 o mocy ponad 600 KM, który okazał się jednym z najszybszych aut swoich czasów. W 1992 i 1993 roku ustanawiał rekordy okrążenia, a w 1992 roku dojechał na drugim miejscu. Na drodze do kolejnych sukcesów stanął upadek tej kategorii.
GT One wchodzi do gry
Powrócono do mniej skomplikowanych konstrukcji, model 94C-V wystawiony przez Team Sard dojechał na drugim miejscu. W dwóch kolejnych sezonach w wyścigach długodystansowych rywalizowały przystosowane z rywalizacji japońskich wyścigów GT Supry w wersji LM. Wyglądało to na wycofanie się Toyoty z walki o triumf w Le Mans. Nic bardziej mylnego. Pod koniec lat 90. Toyota podjęła kolejną próbę walki o zwycięstwo.
Powstał model TS020, który znany jest dzięki grom komputerowym raczej jako GT-One. Co więcej, podobnie jak hipersamochód, który zostanie zaprezentowany 15 stycznia 2021 roku, także miał swój drogowy odpowiednik, który powstał w liczbie zaledwie dwóch egzemplarzy. Silnik V8 o pojemności 3,6 litra z podwójnym turbodoładowaniem generował 600 KM, a masa w drugim sezonie wynosiła zaledwie 900 kg. 333 km/h - taka była maksymalna prędkość tego wyścigowego potwora. W 1998 roku wystawiono trzy samochody. Wyścigówka z numerem 28 zajęła drugą lokatę w kwalifikacjach, przez większość dystansu jechała na drugim miejscu, ale mety nie osiągnęła w wyniku awarii skrzyni biegów. Kraksa przekreśliła szanse auta nr 29, a samochód z numerem 27 dojechał na dziewiątej pozycji.
Rok później Toyota do rywalizacji rzuciła również trzy auta. Od wcześniejszej generacji różniły się białym malowaniem przedniej części kokpitu. Kwalifikacje okazały się sukcesem - pierwsze, drugie i ósme miejsce dla Toyoty. Wyścig nie ułożył się jednak po myśli japońskiego zespołu - dwa auta nie dojechały do mety przez kolizje. Auto numer 3 było na mecie drugie i osiągnęło rekord okrążenia toru, ale na zwycięstwo szans nie miało.
Era hybrydowa
Na początku XXI wieku Toyota porzuciła wyścigi długodystansowe na dekadę, by skupić się na Formule 1. Gdy samochody hybrydowe zaczęły odgrywać coraz większą rolę w sprzedaży aut cywilnych, a japoński koncern stał się światowym liderem tej technologii, zdecydował się na powrót po 13-letniej przerwie do rywalizacji o triumf w Le Mans z prototypem z napędem hybrydowym - w końcu nie ma lepszego sprawdzianu innowacji niż motorsport.
W 2012 i 2013 roku koncern reprezentował prototyp TS030 Hybrid. Napęd na tył, jednostka o pojemności 3,4 litra, masa poniżej 900 kg, prędkość maksymalna powyżej 330 km/h - dane techniczne robiły wrażenie. Pierwszy start po powrocie nie okazał się udany - jedno auto się zepsuło, drugie wycofano po wypadku. W 2013 roku samochód poprawiono pod kątem zawieszenia, aerodynamiki i napędu. Efekt? Drugie i czwarte miejsce.
Na kolejne dwa lata na odcinek wyścigowy rzucono prototyp TS040 Hybrid - miał już napęd na cztery koła, większą jednostkę napędową (3,7 litra), nowy układ hybrydowy oraz moc, która przekraczała 1000 KM. Samochód przyniósł Toyocie mistrzostwa świata konstruktorów oraz kierowców FIA WEC w 2014, wygrał pięć wyścigów, ale upragnionego zwycięstwa w Le Mans wciąż brakowało.
Legenda TS050
Udało się wreszcie z kolejną generacją wyścigowych prototypów. Model o oznaczeniu TS050 Hybrid w związku z przepisami miał silnik V6 o pojemności 2,4 litra, hybrydowy układ o mocy 8 MJ z bateriami litowo-jonowymi - technologia iście kosmiczna. W dwóch pierwszych latach pracowano przede wszystkim nad niezawodnością i tempem na długim dystansie. A potem przyszły seryjne zwycięstwa.
CV TS050 hybrid robi wrażenie. 34 wyścigi, 19 zwycięstw, 16 pole position, 15 najszybszych okrążeń i po dwa tytuły mistrzów świata w kategorii zespołów i dwa w kategorii kierowców - a to wszystko w ciągu pięciu lat oraz czterech sezonów. Oraz oczywiście trzy wygrane wyścigi 24h Le Mans. A to wydarzenie bez precedensu, bo prototyp Toyoty dołączył do wcale nie tak długiej listy samochodów, które wygrywały ten legendarny wyścig przynajmniej trzy razy. I jest w tym zestawieniu jedynym reprezentantem Japonii. Wkrótce się okaże, czy jego następca pomoże przesunąć Toyotę jeszcze wyżej w klasyfikacji konstruktorów wszech czasów.
Co osiągnie następca TS050 Hybrid, trudno przewidzieć. 15 stycznia auto ujrzy światło dzienne, dwa miesiące później na torze w Sebring w USA tuż przed startem dziewiątego sezonu FIA WEC przekonamy się o jego faktycznych możliwościach i osiągach.