Motorsport
10-10-2019
Pobierz DOC
Giniel de Villiers z Alexem Haro w Toyocie Hilux wygrali Rajd Maroka, który uchodzi za ostatni sprawdzian dla zespołów przed Rajdem Dakar. Do mety jednej z najtrudniejszych imprez Pucharu Świata FIA dotarł Fernando Alonso z pilotem Markiem Comą, dla których był to debiut w tak silnie obsadzonej imprezie.
Trudny, trwający pięć dni i liczący 2,5 tys. km Rajd Maroka był prawdziwym testem przed Rajdem Dakar. Także dla organizatorów, którzy podczas trzeciego i czwartego etapu testowali nowe podejście do roadbooków, wręczając je załogom pięć minut przed startem do odcinka specjalnego, a nie dzień wcześniej. To stanowiło jeszcze większe wyzwanie dla załóg, które do etapu nie miały szans się przygotować.
Najlepiej z trudami imprezy poradził sobie duet Giniel de Villiers - Alex Haro w Toyocie Hilux, który prowadzenie objął na przedostatnim etapie. Było to ich pierwsze wspólne zwycięstwo. “To było niesamowite doświadczenie. Wcześniej już trzykrotnie zwyciężałem w tej imprezie, ale od tamtej pory upłynęło już sporo czasu. To niby tylko pięć dni rywalizacji, ale był to piekielnie trudny rajd. Po półmetku przekonaliśmy się jak wszystko może się błyskawicznie zmieniać.” - powiedział reprezentant Toyota Gazoo Racing.
Dla wielkich faworytów tej imprezy, czyli Nassera Al-Attiyaha i Mathieu Baumela, był to słodko-gorzki rajd. Do trzeciego etapu prowadzili z dużą przewagą, ale po uderzeniu o kamień uszkodzeniu uległ czujnik położenia wału korbowego i silnik zgasł. Zwycięzcy Rajdu Dakar 2019 musieli wycofać się z rywalizacji.
“Opuszczamy Maroko w dobrych nastrojach, ale jesteśmy rozczarowani tym, co przydarzyło się Nasserowi. To drobna rzecz, ale jeszcze dokładniej przyjrzymy się temu problemowi, by mieć pewność, że już nam się on nie przytrafi.” - powiedział Glyn Hall, szef Toyota Gazoo Racing.
Alonso pokazał potencjał
Do mety Rajdu Maroka na 26. miejscu dojechał duet Fernando Alonso - Marc Coma. Dla Hiszpanów był to pierwszy wspólny start w tak trudnej imprezie, a po drodze nie zabrakło przygód. Już pierwszego dnia przebili trzy opony, na trzecim etapie uszkodzili zawieszenie wpadając w rów, ale mechanikom udało się naprawić auto i Alonso z Comą wrócili do rywalizacji ze sporą stratą czasową. Gdy jechali bez problemów, notowali czasy, mieszczące się w pierwszej dziesiątce rajdu.
“Rajd Maroka miał dla mnie wiele pozytywnych aspektów. To były pracowite dwa tygodnie razem z testami i moim pierwszym startem w międzynarodowej rywalizacji od razu w jednym z najtrudniejszych rajdów świata. Cieszę się, że dojechałem do mety i ten rajd otworzył mi oczy na to, jak wielkie to wyzwanie dla wszystkich w zespole, samochodów i załóg. Pokazaliśmy swój potencjał za kierownicą Hiluxa, choć raz było lepiej, a czasem gorzej. Co najważniejsze, tak wiele się uczę na tych wszystkich trudnych sytuacjach.” - powiedział Alonso.
“Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że dla Fernando będzie to bardzo wymagająca lekcja. Gdybyśmy mieli więcej czasu, wolałbym, żeby pojechał więcej rajdów w RPA, zanim zmierzyłby się z tak wielkim wyzwaniem jak Rajd Maroka. Trasa była niesłychanie trudna, roadbook nie zawsze precyzyjny, ale on zyskał tu masę niesamowitych doświadczeń. Jeszcze może tego nie czuć, ale start w Maroko da mu niesłychane korzyści przy podejmowaniu decyzji w sprawie Rajdu Dakar.” - powiedział Hall.
W październiku skład Toyoty na Rajd Dakar
Zespół Toyota Gazoo Racing zapowiedział, że jeszcze w październiku ogłosi skład na przyszłoroczny Rajd Dakar. Prezentację zawodników, którzy zmierzą się z najtrudniejszym rajdem cross-country w Toyotach Hilux, zaplanowano na 24 października w PortAventura Convention Centre w Salou, gdzie odbywał się będzie w tym samym czasie Rajd Katalonii w WRC.
Rok 2020 to nowy rozdział w historii Rajdu Dakar. Impreza, która organizowana jest od 1978 roku, a przez ostatnich 10 lat odbywała się w Ameryce Południowej, przenosi się do Arabii Saudyjskiej. Przyszłoroczna edycja odbędzie się w dniach 5-17 stycznia.