Motorsport
15-05-2018
Pobierz DOC
Już za kilka dni w Polsce oficjalnie wystartuje kolejny sezon driftingowy. Gotowość do rywalizacji bokiem zgłasza jeden z najsłynniejszych zawodników w Europie, Paweł Trela. Dwukrotny Driftingowy Mistrz Polski prezentuje swój wyjątkowy samochód w nowych barwach, ogłasza plany na najbliższe miesiące i zapowiada szalony sezon, obfitujący w starty za granicą.
MayBug Ronin w nowym oklejeniu
Tegoroczną rywalizację Paweł Trela rozpocznie w aucie o nowym wyglądzie. „Wróciliśmy do moich ulubionych barw, czyli czerni, agresywnej zieleni i srebra. Kontynuujemy również motyw ronina, samuraja bez pana. Sam buduję moje auta, cenię sobie niezależność, więc stwierdziliśmy z moim zespołem, że on dobrze oddaje mój charakter” – mówi Paweł Trela. W aucie wprowadzono również drobne ulepszenia. – „Ze zmian technicznych największą jest nowy dyferencjał Wintersa, mechanizm różnicowy, który pozwala na dużo prostszą zmianę przełożeń. W warunkach driftingowej rywalizacji to naprawdę ułatwia sprawę. Zdecydowałem się również na drobne poprawki związane z ustawieniem zawieszenia. Nie wprowadzałem większych modyfikacji, bo samochód po zeszłorocznej odbudowie jest praktycznie jak nowy i jak do tej pory spisuje się świetnie” – dodaje Trela.
Skonstruowany przez popularnego driftera samochód to mocno zmodyfikowany Opel GT MayBug Ronin z silnikiem 2JZ-GE wyposażonym w ogromną turbosprężarkę i wtrysk podtlenku azotu, czyli tzw. nitro. Jednostka potrafi wytworzyć moc nawet 900 KM i moment obrotowy przekraczający 1000 Nm, co czyni auto jednym z najszybszych i najbardziej agresywnych samochodów driftingowych w Europie. Aktualny samochód Treli to już druga odsłona driftingowego Opla GT. Auto zostało zbudowane od nowa w ubiegłym sezonie, po poważnym wypadku na zawodach w Płocku.
Paweł Trela rusza na podbój Europy
Okazja, by zobaczyć wyjątkowego MayBuga Ronina w akcji nadejdzie w najbliższy weekend. „Sezon zaczynam już za kilka dni I rundą Driftingowych Mistrzostw Polski na warszawskim Bemowie. Następne w kalendarzu są zawody w ramach Drift Masters European Championship w Płocku, które odbędą się na początku czerwca. DMEC jest dla mnie priorytetem. Cztery na sześć rund tej rywalizacji odbędzie się poza granicami Polski, więc mówimy tutaj o prawdziwie międzynarodowych zawodach. Czekają mnie wyprawy do miejsc, które dobrze znam - na słynny tor Bikernieki w Rydze, RabócsiRing na Węgrzech, niemiecki Hockenheim i Mondello Park. Oczywiście planuję również kolejne starty w Polsce. Oprócz występów w Warszawie i Płocku, zamierzam wystartować na zawodach Drift Masters w Toruniu, myślę również o udziale w kilku następnych rundach Driftingowych Mistrzostw Polski. Przyjaciele zachęcają mnie także do udziału w imprezach na Białorusi i Ukrainie. Mój kalendarz pęka w szwach. To będzie szalony sezon!” – zapowiada Troll.
Polska driftingiem stoi
Jak podkreśla Paweł Trela, w rywalizacji za granicą wyzwaniem będą nie tylko pojedynki z zawodnikami z innych krajów. „Starty na arenie międzynarodowej są zawsze wielkim wyzwaniem, nawet jeśli ma się w nich duże doświadczenie. Oczywiście, rywalizacja z kolegami z zagranicy będzie niezwykle wymagająca. Jednak wcale nie mniej groźnymi, a być może nawet jeszcze trudniejszymi przeciwnikami będą zawodnicy z Polski. Drifting w naszym kraju stoi na naprawdę wysokim poziomie. Na zagranicznych zawodach bardzo często to właśnie Polacy walczą ze sobą w finałowych przejazdach. Tak było w ubiegłym sezonie na rundzie Drift Masters na słynnym niemieckim Nürburgringu. Świetnych zawodach, na których za ręczny ciągnęło się przy 180 km/h. Do walki zakwalifikowało dziewięciu naszych rodaków i 23 zawodników z innych państw. A w najlepszej szesnastce kolegów z zagranicy pozostało już tylko ośmiu. Naprawdę mocno musiałem się tam namęczyć, by wygrać. Właśnie dlatego kolegów z kraju uważam za najgroźniejszych rywali. Rywalizacja z zawodnikami których dobrze się zna jest o tyle trudna, że z jednej strony ich styl jazdy jest znany, ale z drugiej oni znają również mój, więc trudniej ich zaskoczyć. Jestem pewien, że czekają nas niezwykle emocjonujące pojedynki. Oby tylko sprzęt nie kaprysił” – dodaje Paweł Trela.