Trzy samochody, dziewięciu kierowców i do przejechania około 5000 km w ciągu doby. Toyota w tym roku jest gotowa, by wreszcie wygrać w legendarnym 24-godzinnym wyścigu w Le Mans.

Już od blisko 40 lat Toyota czeka na triumf w wyścigu, który zarówno dla kierowców jak i producentów jest na absolutnym szczycie sportów motorowych. Przez cały rok zespoły pracują nad samochodami, które mają działać perfekcyjnie podczas tylko tych jednych zawodów. Ale za to jakich! 24 godziny ścigania to nie tylko wielka próba dla kierowców, którzy muszą mierzyć się z dziesiątkami rywali na torze w autach o różnych osiągach, ale i zespołów, by wszystko przez ten jeden dzień działało perfekcyjnie.

Pierwszym samochodem Toyoty, jaki kiedykolwiek pojawił się na trasie Le Mans 24h, była Celica LB Turbo, wystawiona przez zespół TOM'S w 1980 roku. Dopiero od 1985 roku japoński producent zaangażował się w kategorię prototypów – najpierw we współpracy z zespołem TOM’S, a od 1987 roku już samodzielnie.
Toyota zaczęła rozwijać prototyp, który pod postacią modelu 89C-V był o krok od wywalczenia pole position w 1989 roku. Rok później odświeżony model 90C-V dojechał w pierwszej szóstce. W 1991 roku zmieniły się regulacje, a Toyota przygotowała nowy samochód TS010. W 1992 roku to auto stoczyło pasjonującą walkę o zwycięstwo z zespołem Peugeot. Japoński zespół dojechał na drugim miejscu.

Toyota kolejny atak na czołowe lokaty zaplanowała na końcówkę lat 90. Za kierownicę modelu TS020 ściągnięto kierowców z doświadczeniem z Formuły 1. Martin Brundle, Thierry Boutsen i Ukyo Katayama mieli zagwarantować sukces, ale w 1998 roku szybsze było auto Porsche. Rok później kierowcy Toyoty wykręcali najszybsze czasy okrążeń, ustanowili nawet rekord, który przetrwał sześć lat, ale w końcówce wyścigu zawiodło auto.

Po serii niepowodzeń w Le Mans Toyota postawiła na ściganie się w Formule 1. Do wyścigów długodystansowych wróciła w 2012 roku, by sprawdzić w ekstremalnych warunkach swoją technologię hybrydową. Do ścigania przygotowano Toyotę TS030 HYBRID, w której zastosowano napęd Toyota Hybrid System – Racing. Układ pozwalał na przekazanie mocy z silnika elektrycznego w bardzo krótkim czasie. Samochód wygrywał w mistrzostwach świata w wyścigach długodystansowych (FIA WEC), ale sukcesu w Le Mans nie odniósł. W 2013 roku było blisko, auto kierowane przez Anthony’ego Davidsona, Stephane’a Sarrazina i Sebastian Buemiego linię mety przekroczyło jako drugie, z jednym okrążeniem straty do zwycięzców. W 2014 roku Toyota zdobyła w serii FIA WEC mistrzostwo świata konstruktorów oraz kierowców dla Davidsona i Buemiego, wygrywając 5 z 8 wyścigów, ale w Le Mans zajęła 3. miejsce.

Jeszcze bliżej zwycięstwa Toyota była w 2016 roku. Samochód TS050 HYBRID numer pięć z załogą Davidson, Buemi i Kazuki Nakajima pewnie zmierzał po triumf. Japońskie auto prowadziło przez 23 godziny i 55 minut. Na prostej startowej przed wyjazdem na jedno z ostatnich okrążeń auto nagle odmówiło posłuszeństwa. Zepsuł się drobny element pomiędzy turbiną a intercoolerem. I w Le Mans znów triumfowali kierowcy Porsche. Po wyścigu członkowie niemieckiego zespołu zachowali się z klasą, owacją nagrodzili rywali z Toyoty.

Japoński zespół w 2017 roku ma jeden cel – wreszcie wygrać w Le Mans. – „Nie mamy innego celu. Cały sezon został temu podporządkowany. Jeśli wygramy mistrzostwo w WEC, a nie będziemy mieć triumfu w Le Mans, ten rok znów nie będzie udany. Le Mans to nasze marzenie” – mówi Alastair Moffit z zespołu Toyota.

Zespół wyciągnął wnioski i sięgnął głębiej do kieszeni. Po raz pierwszy do ścigania zostaną wystawione trzy samochody. Do maksimum wykorzystano czas przeznaczony na testy, sprawdzenie ustawień i jak najlepsze wykorzystanie regulacji, by z układu hybrydowego wycisnąć jak najwięcej mocy. Ciężko pracowano nad niezawodnością samochodu, co w 24-godzinnym wyścigu jest absolutnym priorytetem. Pierwsze próby wypadły bardzo pomyślnie. Toyoty były najszybsze podczas otwierającego sezon prologu na torze Monza, wygrały pierwszą rundę WEC na torze Silverstone i zdobyły dublet na legendarnym obiekcie w Spa.

„To nie ty wygrywasz Le Mans, to Le Mans pozwala tobie zwyciężyć” – mówi Rob Leupen, szef zespołu. Do momentu startu japoński zespół zrobił wszystko jak należy.