Akio Toyoda, CEO Toyota Motor Corporation, jest znany z zamiłowania do sportów motorowych. Nie tylko uwielbia sportowe samochody, ale jest też kierowcą testowym i od czasu do czasu startuje w rajdach i wyścigach pod pseudonimem Morizo. Choć pasjonuje się sportami motorowymi od dzieciństwa, wyczynowej jazdy zaczął uczyć się dopiero jako 40-latek.

Wnuk założyciela Toyoty wystartował po raz pierwszy w wyścigu 10 lat temu, dwa lata przed objęciem sterów rodzinnego koncernu jako prezydent i CEO. Bardzo długo rodzina i koledzy z firmy zniechęcali go do startów w obawie o jego bezpieczeństwo. Jednak dziś 61-letni Toyoda jest Mistrzem Kierowców Toyoty, a jego pasja sprawiła, że Lexus i Toyota zrobiły w ostatnich latach zwrot o 180 stopni, wprowadzając na rynek kolejne sportowe modele oraz nadając klasycznym rodzinnym modelom więcej drapieżności. Toyota pod tym względem wróciła do korzeni, bo jeszcze w pierwszych latach XXI wieku firma miała w swojej ofercie kilka modeli sportowych, m.in. Celicę, Suprę, MR2 i Corollę 1.8 o mocy 192 KM i 225 KM.

Już w latach 50. Kiichiro Toyoda, założyciel Toyota Motor Corporation i dziadek Akio, podkreślał, że współzawodnictwo przyspiesza rozwój i rozpala emocje fanów motoryzacji, dlatego japońscy producenci muszą uczestniczyć w rajdach i wyścigach, jeśli chcą odnieść międzynarodowy sukces. Przekuwając słowa w czyn, Kiichiro wysłał luksusowego sedana Toyopet Crown do Australii, gdzie samochód wystartował w prestiżowym rajdzie Round Australia Trial. W ten sposób Toyota zadebiutowała w międzynarodowych zawodach samochodowych.

Obecny CEO firmy nie tylko kontynuuje rodzinne tradycje, ale wniósł do firmy nową jakość. Dzięki swojemu sportowemu doświadczeniu jest wyjątkowym szefem w historii firmy, a także jedynym w swoim rodzaju w światowym przemyśle motoryzacyjnym.

„Koledzy nazywają mnie prezydentem-rajdowcem lub mistrzem kierownicy” – powiedział Toyoda w niedawnym wywiadzie. – „Mają zresztą rację, ale ja widzę siebie w roli kogoś, kto stoi na straży stylu i charakteru samochodów Toyoty i Lexusa”.


Nauczyciel
Droga Akio Toyody od garnituru do kombinezonu była długa i trudna. Toyoda szkolił się pod okiem Hiromu Naruse, oficjalnego trenera kierowców firmy w tamtym czasie. Pierwszy nauczyciel przyszłego szefa rodzinnego koncernu był bardzo doświadczonym kierowcą testowym Toyoty i Lexusa, szefem zespołu Gazoo Racing i głównym testerem supersamochodu Lexus LFA. W firmie nazywano go mistrzem, a koledzy z konkurencyjnych marek przyznawali, że Naruse wyjeździł na torze Nurburgring więcej godzin niż ktokolwiek w historii.

Jako dziecko Akio chciał zostać taksówkarzem. Rosnące zainteresowanie sportami motorowymi spotkało się z dezaprobatą rodziców, dlatego na studiach Toyoda trenował hokej. Dawna fascynacja powróciła, kiedy rozpoczął pracę w rodzinnej firmie. Z czasem spędzał coraz więcej czasu wśród firmowych inżynierów i na torach za kierownicą testowanych aut. Dzięki temu wyrobił sobie renomę fascynata samochodów i w ten sposób pewnego dnia stanął przed surowym obliczem Mistrza – Hiromu Naruse.

„Ktoś taki jak ty nie ma pojęcia, jak należy prowadzić samochód” – usłyszał Akio na wstępie. – „Więc nie próbuj mi opowiadać o samochodach, skoro nawet nie umiesz nimi naprawdę jeździć”.
Tak zaczęła się historia mistrza i ucznia, jakby żywcem wzięta z filmów „Karate Kid” czy „Pijany mistrz”. Toyoda, wówczas 40-latek, został poddany niekończącej się serii morderczych treningów pod nadzorem sensei. Kiedy już wyjeździli setki kilometrów na wszystkich torach w Japonii, przenieśli się do Niemiec na słynny tor Nurburgring. Na ostrych, wąskich zakrętach Akio nieraz był w strachu, choć jego zadanie ograniczało się do jazdy za samochodem Naruse. Zdaniem Toyody tor Nurburgring jest na tyle niebezpieczny, że jakiekolwiek problemy czy błędy można przypłacić życiem. Dlatego był bardzo zaskoczony, kiedy pewnego dnia Naruse powiedział, że przyszedł czas na udział w wyścigu.
„Powiedział, że zbliża się 24-godzinny wyścig na Nurburgringu. Byłem przekonany, że nie ukończę samodzielnie choćby jednego okrążenia” – wspomina Toyoda.

Sportowe doświadczenia
Po raz pierwszy Akio Toyoda wystartował w wyścigu w 2007 roku. Prowadził wtedy używanego Yarisa za 10 tys. dolarów na torze Twin Ring Motegi w Japonii. Jego celem było dotrzeć do mety. W swoim drugim wyścigu na Okayama International Circuit początkujący kierowca pomyślnie przeszedł kwalifikacje i wystartował w finale.

„Czułem się, jakbym został wrzucony w wir. Prześcignęły mnie niemal wszystkie samochody, tylko od czasu do czasu udawało mi się kogoś wyprzedzić” – wspomina Toyoda.
Okazało się jednak, że wcale nie było tak źle – Toyoda dojechał do mety jako trzeci w swojej klasie. Od tego momentu celem był 24-godzinny wyścig na Nurburgring. W czerwcu 2007 roku, w swoim pierwszym wyścigu na niemieckim torze, Toyoda wystartował zmodernizowanym Lexusem IS. Nawet „wir” na torze Okayama nie przygotował go na to, co się działo na pętli Nordschleife.
„Ten wyścig był o wiele bardziej zawzięty. Nie mogłem utrzymać swojego normalnego tempa. Byłem przerażony. Bałem się, że zderzę się z innymi samochodami. Nawet mowy nie było o wyprzedzaniu” – podzielił się wspomnieniami Akio Toyoda.

Debiutant dojechał szczęśliwie do mety, a doświadczenie to dało mu tyle radości, że jeszcze wielokrotnie powracał na Nurburgring – jako kierowca lub jako kibic. Kiedy w 2009 roku został prezydentem Toyoty, ograniczył udział w imprezach sportowych jako kierowca ze względu na obawy o jego bezpieczeństwo. Nie oznacza to jednak, że zrezygnował zupełnie. W zeszłym roku powrócił na niemiecki tor i wystartował w kwalifikacjach. Co roku startuje średnio w 4 rajdach – najczęściej w swoim ulubionym samochodzie, Toyocie GT86.

„Sporo osób w firmie jest przeciwnych moim startom w wyścigach na torze. Uważają, że to niebezpieczne. Nawet jeśli będę panował nad samochodem, inne auta mogą się ze mną zderzyć. Rajdy również mogą być niebezpieczne, ale pomiędzy startem każdego zawodnika robi się przerwy, więc mogę utrzymać swoje tempo nie bojąc się kolizji z innymi pojazdami” – komentuje Akio Toyoda.
Te niepokoje współpracowników nie są pozbawione podstaw. W 2010 roku Hiromu Naruse, mistrz Toyody i ojciec chrzestny Lexusa LFA, zginął w wypadku samochodowym za kierownicą prototypu tego samochodu. Żółty LFA rozbił się na publicznej drodze w okolicy Nurburgring podczas jazdy testowej. Kiedy Mistrz Nurburgringu odszedł, uczniowie Naruse wskazali Akio Toyodę na jego następcę jako Mistrza Kierowców Toyoty.
„Cały zespół szkolony przez Naruse to profesjonalni kierowcy testowi, więc oczywiście ich umiejętności i technika są lepsze niż moje. Ale ja potrafię wyczuć, jakie wrażenia z jazdy powinny być charakterystyczne dla Toyoty, a jakie dla Lexusa” – zapewnił Toyoda.

W nowej roli Morizo trenuje teraz swoje własne grono potencjalnych następców.
„Muszą być w stanie rozróżnić odczucia z prowadzenia najlepiej oddające charakter Toyoty i Lexusa” – mówi nowy sensei. – „Jeśli nie znajdę nikogo, kto będzie mógł mnie w tym zastąpić, to nie wyznaczę następnego Mistrza Kierowców”.

Nawet Toyodzie trudno jest zwerbalizować, jakie odczucia powinny dawać samochody każdej z marek koncernu.
„Nie ma tu gotowej recepty. To kwestia emocji” – podsumowuje. – „Lexus powinien być trochę odjechany, a jednocześnie dawać takie wrażenia z jazdy, żeby kierowca miał odczucie, że mógłby już zawsze jeździć tym samochodem. Toyota powinna podobać się szerokiej publiczności, ale bez popadania w przeciętność”.

Nowy prezydent – nowa strategia
Jako prezydent, Toyoda wyznaczył dla firmy nowy cel – nieustannie tworzyć coraz lepsze samochody, zgodnie z filozofią Kaizen. Styl pracy i stopień zaangażowania twórców nowego modelu powinien być taki sam jak przy projektowaniu supersamochodu Lexus LFA. Doświadczenie Akio Toyody zdobyte na torze pod pseudonimem Morizo nadaje ton całej firmie. To jego decyzjom Toyota i Lexus zawdzięczają powrót do modeli sportowych oraz mocniejszą obecność w sportach motorowych.

Pasja Toyody jest inspiracją dla managerów, inżynierów i sprzedawców, którzy regularnie siadają za kierownicą i przekazują firmie swoje wrażenia. Dobrym przykładem jest trwająca już od kilku lat akcja „5 Continents Drive”. Jest to seria wypraw przez 5 kontynentów, podczas których pracownicy koncernu pokonują tysiące kilometrów po zróżnicowanych terenach za kierownicą nowych modeli oraz pojazdów koncepcyjnych Toyoty i Lexusa. Inny sposób na angażowanie pracowników to ich staże w strukturach zespołów wyścigowych i rajdowych Toyota Gazoo Racing.