Dźwięk silnika ma dla miłośników motoryzacji ogromne znaczenie i w znacznym stopniu wpływa na ogólne wrażenia z jazdy. Dlatego konstruktorzy Lexusa LC zadbali o to, by dźwięki towarzyszące pracy jego pięciolitrowego V8 dodatkowo wzmacniały emocje.
W istocie flagowe coupe odziedziczyło akustyczne DNA po kultowym supersamochodzie Lexus LFA, którego dźwięk nazywany jest płaczem aniołów.
Aby uzyskać ten imponujący ryk silnika, inżynierowie wypracowali optymalne połączenie dźwięku tworzonego z przodu auta przez układ dolotowy z dźwiękiem emitowanym przez układ wydechowy z tyłu. Daje to w kabinie efekt sali koncertowej i podkreśla charakter samochodu wspaniałą harmonią tonów, wywołującą uczucie pulsowania.
Akustyczne sekrety
Układ dolotowy napędzającego LC 500 silnika V8 został wyposażony w specjalną komorę rezonansową o starannie dobranych wymiarach, która wzmacnia pożądane częstotliwości metodą akustyczną, bez wykorzystania elektroniki. Całość jest bezpośrednio połączona z tylną ścianą komory silnika, dzięki czemu dźwięk jest w naturalny sposób przenoszony do wnętrza kabiny.
W układzie wydechowym tuż przed głównym tłumikiem umieszczono dodatkowe zawory, które otwierają się lub zamykają w zależności od pozycji pedału przyspieszenia. W ten sposób układ wydechowy zyskuje dwie charakterystyki – jedną umożliwiającą podróżowanie w ciszy, drugą wzmacniającą wrażenia przy dynamicznej jeździe.
Długość i średnicę rur wydechowych dobrano tak, aby uzyskać maksymalną ekspresję dźwięku. Przy niskich obrotach silnika czuje się w nim uśpioną moc, zaś dźwięki towarzyszące wysokim obrotom dodają jeździe radości.
Nocny koncert
Aby zademonstrować walory akustyczne swego flagowego coupe, Lexus zaprosił Marka Higginsa, trzykrotnego rajdowego mistrza Wielkiej Brytanii, do udziału w niecodziennym przedsięwzięciu, którego efektem stał się krótkometrażowy film Exit Music. Głównym aktorem jest w nim oczywiście Lexus LC 500 (w wyjątkowej wersji Yellow Edition), a miejscem akcji całkowicie pusty – zdjęcia kręcono o drugiej w nocy – piętrowy garaż Cabot Circus w Bristolu.
Zadaniem Higginsa jest jak najszybsze wydostanie się z najwyższej kondygnacji garażu, a po drodze pokonanie ciasnych, ślimakowych zjazdów i slalomu między betonowymi filarami na kolejnych piętrach. Dynamicznym scenom jak z filmów z Jamesem Bondem towarzyszy prawdziwy koncert na osiem cylindrów, 477 koni mechanicznych, dziesięć biegów i cztery opony Michelin Pilot Super Sport. Gang potężnego, wolnossącego silnika jest naprawdę imponujący, od biegu jałowego do maksymalnych 7300 obrotów na minutę. Co tu dużo gadać – to trzeba zobaczyć. I oczywiście usłyszeć.